Wyjątkowo spokojnie mija nam droga. Nieco wolniej niż zwykle, bo "trumna" na dachu zobowiązuje. Czechy, Austria, Włochy. W Austrii zjeżdżamy na chwilę z autostrady na tankowanie i jak się miało później okazać na przejażdżkę bardzo malowniczą górską trasą. Ja starałam się podziwiać widoki. "Starałam", bo prędkość jazdy mego kompana nie pozwalała na wnikliwą kontemplację przyrody.
Po wjeździe do Włoch obowiązkowe cappucino w Autogrillu, a w gps wpisujemy kierunek Piza.
Na miejscu szybko znajdujemy parking i Krzywą Wieżę. Jak się okazuje wieża to tylko jeden z elementów dużego kompleksu sakralnego na Campo dei Miràcoli. Jest jeszcze przepiękna katedra w której m.in. są wyeksponowane zwłoki zmarłego w 1160r. patrona Pizy; niesamowite Camposanto (nekropolia); baptysterium (do którego nie dotarliśmy). Ponadto tłum turystów, przy czym każdy z nich ma aparat i non stop go używa. Nie mówiąc o rękach bez wahania używanych do bohaterskiego podtrzymywania wieży ;). Na koniec pizza z widokiem na wieżę i w sąsiedztwie turystów z Polski.