Być w Belgii, i to w takim miejscu i nie zjeść czekolady (wyborne trufle), to jak żyć w Sanoku i nie być na bieszczadzkim szlaku. Być w Belgii, i to w takim miejscu i nie zjeść frytek (po prostu frytki), to jak nie być w Belgii. Nie było wyjścia :) córka by nam tego kiedyś nie wybaczyła. Oczarowani miastem spacerujemy niespiesznie, choć Mila z Mitchellem mają inne zdanie co do pożądanego tempa spaceru.