Trudno wytłumaczyć, dlaczego chciałam odwiedzić jakąś szwedzką Ikeę. Może inni miłośnicy tego przedsiębiorstwa mnie zrozumieją:) Dysponowaliśmy pewnym zapasem czasu, więc... nie było odwrotu. Wchodzimy. Rozglądamy się, szukamy różnic, przeliczamy ceny. Często były niższe niż u nas. Zaskoczeniu tym faktem uznaliśmy, że przy szwedzkich zarobkach zakupy w Ikei są dla Szwedów naprawdę niskobudżetowym (żeby nie powiedzieć dyskontowym) sposobem na urządzenie domu.
Karlskronę traktowaliśmy tylko jako miasto, w którym wjeżdżamy na prom. Na miejscu okazało się, że bardzo tu ładnie i z przyjemnością wyruszyliśmy na rundkę po starówce. Chyba tu kiedyś wrócimy...