Do Kozłówki przyjeżdżamy z powodu Pałacu Zamoyskich i znajdującej się tam Galerii Socrealizmu. Eksponaty w Galerii nie są zaskoczeniem, śmiem twierdzić, że to nic specjalnego...jednak po dłuższej chwili przebywania tam łapie się klimat. Pomagają w tym czytane w tle teksty z tamtych lat, mobilizujące do pracy...brrrr...
W pałacu przeważa styl barokowy. Ściany są jakby "wytapetowane" obrazami, których, za czasów właścicieli, było o wiele więcej. Kozłówka podczas wojen była poza linią frontu, więc jedyne co pałacowi mogło zagrozić, to upływ czas.
Po Kozłówce zmierzamy do Kazimierza Dolnego. Miasto bardzo urokliwe i zaskakujące. Mnóstwo galerii artystycznych, kamienice braci Przybyłów, bruk na rynku, malownicza okolica. Tylko nie możemy zrozumieć czy naprawdę konieczne jest ściągnie pieniędzy od turystów absolutnie na każdym kroku? Strach siadać na ławce, bo ktoś może zażądać złotówki za 5 minut odpoczynku...
Na szczęście po drodze mamy jeszcze Sandomierz - i nie wahamy się do niego wstąpić. O jak tu przyjemnie! Nie jesteśmy tu po raz pierwszy, ale tu się zawsze miło wraca. Na kawie spotykamy pana Tomka, który opowiada nam co nieco o historii miasta.
Wieczorem dojeżdżamy do Dąbrowy. Odstawiamy pożyczone auto i patrzymy na licznik - 2000km.
Do następnego.